sobota, 15 sierpnia 2015

?10? Don't be that way


 Totalna chujoza. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz musiałam się budzić z takim trudem. Miałam na sobie tylko stanik i koronkowe majtki. Oczywiście zapomniałam włączyć ogrzewania i cała się telepałam. Sea siedziała w bluzie na parapecie ze słuchawkami w uszach. Pogoda oczywiście nie zachwycała. Wręcz przeciwnie, bo lało tak bardzo, że deszcz było słychać przez zamknięte okna. Ja również zarzuciłam na siebie coś ciepłego i wzięłam do ręki butelkę wody. 
 -Która godzina? - ziewnęłam. 
 -8:56. Nie myślałam że tak szybko wstaniesz. - uśmiechnęła się. Ja też się tego po niej nie spodziewałam. - Chcesz gdzieś pojechać? Ze mną? 
 -Zależy gdzie. - powiedziałam stanowczo ale wyszczerzyłam przy tym zęby. 
 -Jedziemy z pewną grupką za miasto nad jezioro. Trochę popić i odetchnąć. 
 -A ty robisz coś innego? - spytałam z ironią w głowie. Życie Sea wyglądało właśnie tak. Uciekanie od rzeczywistości było już jej rutyną. 
 -Nad jeziorem rzadko to robię. Koleżanka ma tam domek. Przerwała studia pół roku temu i dawno tam nie zaglądała, bo szukała nowego zajęcia.
 -A oprócz tej koleżanki, znasz kogoś z tej "grupki"? 
 -Pełno osób! 
  -O-oczywiście. - zachłysnęłam się. -Oczywiście, że nikogo nie znasz. Nikogo nigdy pewnie z nich nawet nie widziałaś. 
 -Nie widziałam jej nawet na żywo. Gadałyśmy tylko przez Skype'a. Poznałyśmy się jakiś czas temu na Facebook'u przez przypadek. Totalny zbieg okoliczności, ale wiem o niej wszystko. 
 -Przyjaźń przez internet? 
 -Nie, ona nie wie praktycznie niczego o mnie. Po prostu jest wylewna. To dlatego. - właśnie, ja też o niej nic nie wiedziałam. Nie wiedziałam jakie ma problemy i pragnienia, jakie ma plany na przyszłość. 
 -Sea...nikt o tobie nic nie wie. Pojawiasz się i znikasz i znowu się pojawiasz. Nie zależy ci na jakiejkolwiek trwałej relacji? Ode mnie też zaraz uciekniesz? 
 -Zgadza się. - cisza. Nie miałam odwagi powiedzieć nic więcej. Ubrałam czarne leginsy i wyszłam z pokoju. Z wielką chęcią trzasnęłabym drzwiami, ale nawet nie warzyłam się ich dotknąć. Zbiegłam po schodach. Rodzice nie wracali już któryś dzień. Sama nie miałam pojęcia, czy mi to przeszkadza czy jednak bardziej odpowiada. Sea wyprowadziła mnie z równowagi. Pewnie nawet ona zastanawiała się czy aby na pewno dobrze robi, działając w ten "sposób". Uciekała od wszystkiego najszybciej jak się da i nie pozostawiała po sobie znacznego śladu. Znaczy może i mi go zostawiła, w postaci przerwanej błony dziewiczej. Czy nie wolałabym zrobić tego z chłopakiem? Boże, nawet nie chciałam sobie tego przypominać. Przecież ona i tak odejdzie. 
 Zjadłyśmy razem śniadanie z ostatków jakie miałam w lodówce. Nie było już sensu robić zakupów, bo już wieczorem miałyśmy jechać z dwoma kolegami Camellien, bo tak miała na imię organizatorka imprezy. Sea przyjmowała zbyt szybko narzucane jej propozycje, ale ja zresztą też. 
 Spakowałam się i już o 11:31 byłyśmy w mieszkaniu dziewczyny. Wzięła tylko najpotrzebniejsze rzeczy i oczywiście swoją mini kosmetyczkę z pomadkami. Przesiedziałyśmy u niej całe popołudnie. Nawet nie odczuwałyśmy zbytnio głodu, chociaż po wczoraj powinnyśmy mieć niezłe gastro. Jak widać, nie tym razem. 
 Na dobrą sprawę, gdybyśmy odjęły nasze namiętne wpadki, można by było powiedzieć jak o dobrych przyjaciółkach. One jednak wszystko wykluczały i skreślały naszą niewinność. Tym razem nas w ogóle do siebie nie ciągnęło. Nawet odrobinę. Wszamałyśmy po jogurcie jagodowym z płatkami owsianymi i już o 17:10 przy klatce schodowej, stał dosyć stylowy, sportowy samochód. Z przodu siedziało dwóch chłopaków, jednak w ogóle nie byli w moim typie. Jeden miał dredy i kozią bródkę, a drugi był ostrzyżony prawie na łyso i trochę umięśniony. Muszę jednak przyznać że miał niezłe oczy. 
 Wsiadłyśmy na tyły auta, a Sea przybiła im żółwiki, mimo że nigdy wcześniej ich nie widziała. Ja jak to ja, przywitałam się nieśmiało i od razu sięgnęłam po telefon udając że z kimś piszę. Dziewczyna natomiast gadała z nimi przez blisko pół godziny po czym usnęła. Widać było, że wpadła w oko i jednemu i drugiemu. Co ciekawe, obydwoje mieli na imię Danny i byli w tym samym wieku, a mało tego wychowali się na tym samym podwórku. Także Danny #1 wydawał się trochę bardziej spoko niż Danny #2 z tego względu, że nie sprawiał wrażenia tak bardzo pewnego siebie jak ten drugi. Był idealnym przykładem optymisty i na okrągło się uśmiechał. Gdy Sea zasnęła, poprosił mnie, abym przykryła ją kocem, który leżał z tyłu mnie.
 -Jesteś głodna? - Danny #1 rzucił nagle do mnie swoim porywczym uśmiechem. Szczerze mówiąc tak blisko naszego miasta to nie było, bo podróż trwała już dobre 2 godziny, a na koniec trasy się nie zanosiło. 
 -Trochę. - burknęłam nieśmiało. 
 -Stary, zatrzymaj się przy następnej stacji. Księżniczka nam zaraz uśnie z głodu i będziemy mieli dylemat, który to powinien pierwszy ją pocałować. - puścił mi oczko, a ja się uśmiechnęłam. To było dziwne i urocze, ale cały czas bardziej dziwne. 
 -Nie musicie się zatrzymywać ze względu na mnie. Wytrzymam przecież. 
 -Nie nie, zresztą nic się nie stanie jak trochę szybciej zatankujemy. 
 -Jak wolicie. A tak na marginesie to ile jeszcze musimy tam jechać? 
 -Godzinę około chyba. Może troszeczkę mniej, ale to jedynie kwestia minut. 
 Naprawdę minęło zaledwie kilka minut, a my już staliśmy w miejscu. Wyszłam na świeże powietrze i odetchnęłam z ulgą. Danny #2 poszedł zapłacić za paliwo i kupić kilka rzeczy, natomiast Danny #1 postanowił poopierać się razem ze mną o płot za stacją. Dowiedziałam się naprawdę o kilku bardziej i mniej niezwykłych rzeczach. Na przykład w wieku 10 lat potrącił go pijany motocyklista, a on nawet po kilku tygodniowej operacji ledwo uszedł z życiem, bądź też jeszcze niedawno był zmuszony wcinać psie chrupki żeby namówić do tego swojego wygłodniałego pupila. Urocze i obleśne zarazem. Zaczęłam się zastanawiać jak to jest być tak wylewnym. Tak w sumie, to sama nie za wiele o sobie mówię, a już tym bardziej o rzeczach, o których wolałabym zapomnieć, a jest ich naprawdę dużo. Na szczęście, czasami naprawdę o nich zapominam. 
 Sea cały czas spała, a my póki co nie zamierzaliśmy się ruszyć. Chłopcy ciągle się wygłupiali i próbowali mnie jakoś rozbawić, więc musiałam wyglądać na naprawdę przybitą. Obcy ludzie czasami są świetni i w mgnieniu oka przestają być obcy.
 Po upływie 12 minut, wypaleniu 1/3 paczki papierosów i zjedzeniu energetycznych batoników postanowiliśmy wyruszyć dalej. Nie wiedziałam czy mam się martwić czy nie, ale Sea wyglądała tak, jakby nawet nie zamierzała się obudzić. Pomyślałam, że może mieć problemy z jazdą samochodem, albo po prostu jest niewyspana. Potrząsnęłam kilka razy jej ramieniem i wypowiedziałam jej imię dwukrotnie. 
 -Bell? - nareszcie. 
 -Czemu tak cię zgasiło? Jesteś głodna? - z pewnością zabrzmiałam jak nadopiekuńcza matka, jednak widok niewinnej Sea'y to było dla mnie za wiele. No tak, z całą pewnością nie mogłam być lesbijką. Od zawsze byłam i chciałam być tą bezbronną. Gdy widzę to w innych dziewczynach, to naprawdę mnie to irytuje jak nic innego na tym świecie. Po prostu musiałam mieć jakiegoś silnego i władczego faceta przy sobie. 
 -Nie, nie chcę nic. Przynajmniej się wyspałam. - jej głos był niesamowicie obojętny i lekceważący. Poczułam się zignorowana. 
 -W takim razie będziesz miała siłę pić przez całą noc. - burknęłam i nawet się na nią nie spojrzałam. Wręcz przeciwnie, opuściłam głowę w dół i zaczęłam zdrapywać lakier z paznokci. 
  Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu. Danny, jeden i drugi co jakiś czas coś tam do siebie szeptali, ale atmosfera była dość napięta. Trochę posmutniałam i szczerze się przejęłam. A Sea? Sea dalej próbowała zasnąć ze słuchawkami w uszach, ale po wielu próbach raczej jej to nie wyszło. Pewnie nawet przez chwilę o mnie nie pomyślała. 
 Gdy dotarliśmy na miejsce przywitała nas pani gospodarz. Była to miła dziewczyna, nieco niższa ode mnie z wyraźnymi rumieńcami na policzkach i karmelowych włosach o średniej długości. Oczy miała piwne z małymi źrenicami. Musiałą być nieźle wstawiona, bo nawet zapomniała się przedstawić i od razu zniknęła, przedtem życząc nam dobrej zabawy. Potem zastanowiłam się tylko przez chwilę, czy aby na pewno tutaj pasuję.

***







 Bardzo dziękuję każdemu kto z niecierpliwością wyczekiwał tego rozdziału. Napisałam go już dawno temu, jednak długo wahałam się nad jego dodaniem. Przez brak komentarzy i obserwatorów straciłam wiarę w to, czy komukolwiek się podoba to co tworzę. Nagły spadek pewności siebie przerodził się jednak, w niesamowitą energię do poprawienia swoich umiejętności. Bardzo bym chciała kontynuować tą historię, mimo że sama już się w niej pogubiłam. Mam nadzieję że forma szybko do mnie powróci i naprawię wszystkie błędy, jakie w tym opowiadaniu popełniłam. Proszę o subiektywne i szczere opinie i jeszcze raz dziękuję!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz